"Z mgły zrodzony" Brandon Sanderson
- Maja Cieślak
- 18 lut 2016
- 3 minut(y) czytania

Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, Skrawek Nieskończoności rządził władzą absolutną i ostatecznym terrorem, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.
„Wiara nie jest czymś wyłącznie na dobre czasy i jasne dni. Czym jest zaufanie… czym jest wiara, jeśli porzucasz ją po klęsce?”.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się nowego odkrycia w fantastyce, a „Z mgły zrodzony” Brandona Sandersona jest moim nowym odkryciem. Mówiąc wprost nie podchodziłam do czytania tej książki z wielkim entuzjazmem ze względu na jej rozmiary i tema-tykę, ponieważ jak wiemy z samego opisu książki czasy o niewolnictwie i władca-tyran jakoś mnie nie pociągała, choć sam tytuł…
No cóż, w końcu jednak zaczęłam czytać i… NIE MOGŁAM SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ! Autor odwalił kawał dobrej roboty i z pewnością nie żałuję swojej „wędrówki” przez świat Ostatniego Imperium.
Po pierwsze bohaterowie. Każdy z bohaterów miał swoją duszę, był prawdziwy i naturalny, czasem odnosiło się wrażenie, czytając, że jestem wśród nich, każdego z nich można niemal dotknąć, że zna się ich wszystkich bardzo dobrze, jakby byli częścią naszego świata, jakbyśmy sami byli świadkami wydarzeń, albo nawet sami w nich uczestniczyli.
Ja osobiście mam dwójkę bohaterów, którą naprawdę uwielbiam. Vin – nastolatka po przejściach, która nieraz okazuje się być doroślejsza, bardziej odpowiedzialna od pozostałych i samodzielna, choć jednocześnie buntowniczka skacząca na głęboką wodę, nawet jeśli ryzykuje wtedy własnym życiem. Musiała nauczyć się ufać ludziom i ich kochać, dzięki czemu trochę się z nią utożsamiam. Druga postać to Kelsier – arogancki złodziej, nakłaniający do buntu, czym zaprowadził wielu na śmierć. Wykorzystywał swoje umiejętności, by zorganizować rebelię przeciwko Ostatniemu Imperatorowi. Jednocześnie oddany swoim przyjaciołom, goniący marzenia.
„Nie zapominaj o popiele tylko dlatego, że nosisz jedwabie”.
Po drugie świat. Świat tak inny i jednocześnie tak podobny do naszego. Świat, w którym słońce świeci tak mocno, że niebo nabiera barwy czerwieni, codzienne deszcze popiołu unoszącego się w powietrzu, wydostającego się z popielnych gór i mgły… pojawiające się każdej nocy, budzące grozę i strach skaa, którzy uważali, że są złe, że mogą zabić, no i na koniec mgielne upiory. Klimat całej opowieści jest tak niesamowity, że czytając, oczami wyobraźni widziałam całe Luthatel otoczone wysokimi murami, twierdze arystokratyczne i mgły wokół siebie.
Dodatkowo wielkim plusem jest to, że niemal przez cały czas miała miejsce dynamiczna akcja. Owszem, były też nużące momenty i właśnie w tych momentach zaciekawienie, które wcześniej wzbudził autor, pomagało mi je przejść w mgnieniu oka. Intrygi, zdrady, sojusze, bunt przeciwko światu, wojny, walki i szczypta magii to coś, co ciężko jest znaleźć w książkach, a tu można znaleźć wszystko. To opowieść o wierze w lepsze jutro, walce i wielkiej przyjaźni
Podoba mi się też pomysł z magią występującą w książce. Allomancja to wykorzysta-nie poszczególnych metali, by czerpać z nich dodatkowe zdolności. Szczegółowe opisy sprawiały, że czytelnik nie był tylko obserwatorem, ale uczestnikiem we wszystkich wydarzeniach, jakby sam był Zrodzonym z Mgły.
Uważam, że warto jest przeczytać tę książkę. Całość czyta się szybko albo z uśmiechem na ustach, albo ze łzami w oczach. Z pewnością jest to książka, którą zapamiętam na długo.
„Człowiek, który chce, abyś mu zaufała, jest tym, którego najbardziej powinnaś się bać”.
Comments